wtorek, 31 sierpnia 2010

Komunikowanie się...

...nie powinno sprawiać nam raczej problemów. Serbski jest zrozumiały dla Polaków. Oczywiście, nie można tutaj mówić, o takie łatwości porozumiewania się jak chociażby ze Słowakami. Odrobina skupienia, dobrych chęci i nie wkraczania w zbyt zawikłane tematy umożliwi nam uzyskanie informacji, których potrzebujemy.

Raczej nierealne jest znalezienie w polskich księgarniach rozmówek serbskich, ale można posiłkować się chorwackimi, ponieważ to prawie ten sam język. Poza alfabetem (o czym za moment) istnieją też słowa, które są odmienne np. chleb – po chorwacku kruh, po serbsku hleb oraz pewne zwroty. Osobiście uważam, że mimo tego lepiej zrezygnować z takiego rozwiązania, ponieważ nigdy nie wiemy, na jakiego Serbia trafimy – może akurat na takiego, który nie żywi zachodnich sąsiadów specjalną sympatią i książeczka z flagą Chorwacji tylko wzbudzi jego złość? Lepiej posiłkować się minirozmówkami, które znajdują się często w przewodnikach. Można również zapoznanych, mówiących po angielsku, Serbów poprosić o przetłumaczenie kilku ważnych dla nas zdań.  
Choć oficjalnie język serbski posługuje się cyrylicą to jest to alfabet, który zajmuje (moim zdaniem) około 1/3 serbskiego świata pisanego. Bez wątpienia wskazana jest znajomość cyrylicy (serbska cyrylica wydaje się łatwiejsza niż rosyjska), abyśmy byli w stanie chociażby przeczytać nazwy ulic, które poza północnym rejonem Serbii prawie zawsze pisane są cyrylicą. Nie trzeba się jednak biedzić, aby dojść w tym do perfekcji.

Bez wątpienia warto jednak poznać serbski alfabet łaciński, który pozwoli nam chociażby poprawnie odczytywać nazwy miejscowości na mapie. Bez obaw – w języku serbskim funkcjonuje zasada „mów jak piszesz, pisz jak mówisz”, więc jest to naprawdę banalna kwestia. Bardzo szybko będziemy w stanie pisać serbskie dyktanda.

Jeśli chodzi o angielski to znajomość tego języka może być dla nas pozytywnym zaskoczeniem. W Belgradzie większość osób, z którymi mieliśmy styczność mówiła po angielsku np. kierowca autobusu. W mniejszych miejscowościach lub przy kontaktach z osobami, które nie mają styczności z obcokrajowcami może być już trudniej. Jednak Serbowie często znają podstawowe słowa, gdyż anglojęzyczne filmy w telewizji puszczane są z napisami, przez co „łapią” oni pewne wyrażenia. Nie należy się jednak zrażać, gdy nasz rozmówca nie zna angielskiego i warto próbować polsko-serbskiego. Przydatne jest także „wyłapanie” pewnych zasad mówienia w języku serbskim, które pozwolą nam przerabiać polskie słowa na pseudoserbskie, przez co są one znacznie łatwiejsze do zrozumienia dla Serbów. Pomocne będzie także wtrącanie pewnych słów, które są bardzo odmienne w naszych językach np. put - droga. Można także próbować komunikować się przy pomocy innych języków – niemieckiego czy rosyjskiego. Osobiście spotkałam kierowcę, który szybko przeszedł na niemiecki, którym posługiwał się naprawdę bardzo dobrze.

Misza, w którego hostelu nocowaliśmy w Belgradzie nauczył mnie dwóch, zdecydowanie najważniejszych dla mnie zdań. O pierwsze poprosiłam go sama, drugie zaproponował on sam i powiedział, że koniecznie, ale to koniecznie muszę się go nauczyć. Oto one:
Mogu li dekolitim toalet?

Ja sam gladna.

No, chyba serbski nie jest taki trudny? 

Komunikacja obrazkowa na całym świecie taka sama. Tutaj dochodzi element rywalizacji i sportu - zielone światło też jest na czas.


Brzmi znajomo? Ulica w Suboticy. Tutaj cyrylicy jest jeszcze mniej ze względu na mieszkające mniejszości (przede wszystkim węgierską i chorwacką).

Po co?

Postanowiłam stworzyć niewielki blog dotyczący Serbii, aby podzielić się moimi doświadczeniami wędrówki po tym kraju. Mówiąc najogólniej Serbia to bardzo nieturystyczny kraj i znalezienie (nawet w internecie) jakichś informacji dotyczących podróżowania po tym kraju jest dość trudne. Na chwilę znalazłam zaledwie jeden przewodnik, a mapy żadnej. Zdaję sobie sprawę z tego, że informacje, które tu zamieszczę mogą szybko się zdezaktualizować, ale może jednak komuś ułatwią podróż do Serbii.